Dusterami do serca Dacia

Dusterami przez Rumunię. Bliżej Dacia już się nie da.
[Artykuł przeczytasz w 12 min.]
Dzięki uprzejmości naszych Grupowiczów (Darka i Agaty) udało nam się przygotować relację z wyprawy Dusterami do serca Dacia. Wyjątkowa, górzyście-kurzysta, zapierająca dech w piersiach widokami, a przede wszystkim pierwsza wyprawa, zorganizowana pod znakiem Mudster Poland z udziałem Go! Duster i innych Dusterowiczów, już za nami.
Oto szczegóły tej nietuzinkowej podróży po Rumunii w telegraficznym skrócie.
Pomimo szczerych chęci, niestety, nie da się tego wydarzenia z najdrobniejszymi szczegółami. Taką wyprawę po prostu trzeba przeżyć!
Zapraszamy zanurzyć się w świat pierwszej podróży Dusterami do serca Dacia zorganizowanej przez Mudster Poland.
Pierwsi w Rumunii z Mudster Poland
Dumna Rumunia – dumny Duster
Gotowi na wyzwania
Gościnnie w Mioveni
W szczerych objęciach hrabiego Draculi
Prawdziwe oblicze off-roadu
Transalpina i miejscowa „drogówka”
Tam za murami Monastyru
Terenówka z krwi i kości?
PIERWSI W RUMUNII Z MUDSTER POLAND
Dotychczasowe podróże, wyprawy, rajdy, wypady Dusterami, opisywane na łamach naszego serwisu, kręciły się głównie wokół Polski i znanych niejednemu użytkownikowi Dustera terenach.
Zajrzyj również tutaj: Podróże Dusterem
Jednak teraz zabierzemy Cię w podróż, której na pewno nie miałeś okazji doświadczyć. O jej wyjątkowości nie będzie świadczył kraj, do którego wybrali się Dusterowicze z Go! Duster i Mudster Poland oraz innych grup miłośników Dusterów. Natomiast o jej nietuzinkowym, niepowtarzalnym i poniekąd nieziemskim charakterze będą świadczyły otwartość, radość, uprzejmość i gościnność lokalnych społeczności Dusterowiczów (choć Duster na pewno jest samochodem narodowym w tym kraju, pomimo ciężkiego historycznego startu jeszcze jako Aro), a przede wszystkim organizatorów z Mudster Poland (Mircea Sucitu i Kariny Pyrzyńskiej), którzy od pierwszych dni otoczyli naszych grupowiczów oraz innych uczestników wyprawy do serca Dacia wręcz rodzinnym ciepłem.
DUMNA RUMUNIA – DUMNY DUSTER
Jak każdy inny kraj, Rumunia również jest państwem kontrastów. W zasadzie nic w tym dziwnego. Góry na pewno sprzyjają rozwojowi lokalnych społeczności, gwar i wyjątkowych lokalnych obyczajów jak i, ot chociażby, kuchni oraz dań. Przekonać się o tym można na każdym kroku. Pamiętać jednak warto o tym, że stereotyp, który przez lata wypracowaliśmy w Polsce na temat Rumunii i Rumunów zdecydowanie legnie w gruzach już po pierwszym dniu pobytu w tym ciekawym kraju. Pomijając fakt, że stereotyp ten jest całkowicie wyssany z palca. Istotnym też jest to, że od kilku lat Rumunia jest w gronie państw członkowskich UE i zasłużyła sobie na to całkowicie samodzielnie. O innych wydarzeniach na kartach historii tego niezwykłego kraju nie będziemy wspominać. Jednakowoż co najmniej jedno z nich sprzed ok. 30 lat potwierdza, że dumnym ten naród był od zawsze, zaś sprawy państwowe na pewno traktował i traktuje honorowo!
GOTOWI NA WYZWANIA
Kilkumiesięczne przygotowania zakończone, w tym przede wszystkim pokonanie tego pierwszego niezdecydowania i obawy przed czymś nieznanym. No prawie zakończone… Niemniej jednak wsiadamy do Dusterów i ruszamy do samiutkiego serca Dacia razem z uczestnikami tej niezwykłej, niejednokrotnie krętej i kamienistej wyprawy.
Akurat w tej podróży czas się nie dłużył… Wręcz przeciwnie, od samego początku wyprawa była pełna skomplikowanych, a czasami wręcz ciężkich wzniesień i niemniej wymagających zjazdów w dół. W myśl zasady – wejście na szczyt jest łatwiejsze niż zejście z powrotem. Niczym cosinusoida. Właśnie taka, jak na Rumunię przystało.
Zapewne niejeden z czytających Dusterowiczów już był u podnóża Karpat wśród niezwykłych krajobrazów Rumunii. Niemniej jednak, śmiemy Was zapewnić, że tak kolorowo, tak klimatycznie, tak wyjątkowo, tak swoiście i wręcz rodzinnie, a przede wszystkim w takim gronie Dusterowiczów i po prostu tak samo, jeszcze nie było.
Taką podróż czuje się nie tylko zmęczonymi od napięcia plecami i nogami. Da się to odczuć i zauważyć też po zakurzonych i rozgrzanych podczas zjazdów i wspinaczek górskich silnikach oraz hamulcach Dusterów. Podróż tego pokroju czuje się latami w sercach. A przede wszystkim chce się do takich przeżyć wracać przez cały czas, by przeżyć je od nowa, ale za każdym razem inaczej.
GOŚCINNIE W MIOVENI
Bliżej serca Dacia na pewno się nie uda być. I to właśnie od tego serca, po gościnnym powitaniu wieczorową porą w rodzinnej miejscowości organizatorów wyprawy (okolice Vaideeni) – najważniejszych przedstawicieli Mudster Poland – Mircea i Kariny, rozpoczęła się wyprawa do serca Dacia w tym ciekawym i raczej słabo odkrytym przez Polaków (a zatem pewnie i egzotycznym dla nas) kraju, w czasach zamierzchłych rządzonego przez niejakiego Włada Palownika.
Club Duster Romania na wyciągnięcie ręki
Sobota po gościnnym przyjęciu rozpoczęła się dosyć żwawym spotkaniem pod zakładami Dacia w Mioveni – sercu produkcyjnym Dusterów. Nie było to spotkanie z władzami odnogi francuskiej grupy Renault w Rumunia. Niemniej jednak powitanie przez największy klub pasjonatów Dustera w Rumunii, czyli Club Duster Romania, oraz głównego założyciela tego klubu – Catrina Gheorghe, to absolutnie nie mniejszy zaszczyt. Zapewne nawet większy – jak na nasze oko.
Po oficjalnym powitaniu i uściśnięciu dłoni (rzecz jasna, z zachowaniem dystansu społecznego) uczestnicy wyprawy zostali poprowadzeni przez przedstawicieli Club Duster Romania drogą ku niebu. I to dosłownie. Po kilkugodzinnej wspinaczce krętymi górskimi drogami kawalkada w składzie ok. 20 samochodów (głównie Dusterów). Nie mamy wątpliwości, że widok takiej karawany, która miarowo sunie w górę, pokonując kolejne kilometry, jamy, głazy i szutrowe koleiny, robi niesamowite wrażenie. Napawa też dumą. Nie da się ukryć, że serce urosło też nam w tracie słuchania całej opowieści z ust naszych grupowiczów.
Nic dodać, nic ująć. Po prostu Go! Duster!
W krainie czarów
Szczyty zdobyte. Na pewno nie najwyższe, aczkolwiek ponad 2000 m nad poziomem morza i to (często wyśmiewanym za swoją niby budżetowość) Dusterem, robią (lub zrobią) wrażenie na każdym kierowcy.
Na szczycie na uczestników czekało niesamowite przyjęcie zorganizowane całkowicie przez Dusterowiczów Club Duster Romania. Takiej uczcie i takiej gościnności, z jaką spotkali się nasi Grupowicze mógłby, bez cienia wątpliwości, pozazdrościć nawet wspomniany przez nas wyżej hospodar Wład Palownik. I w tym miejscu absolutnie nie czujemy, że przesadzamy.
Oczywiście wszystko (poza momentami nieco ocenzurowanymi) można zobaczyć na niesamowitych ujęciach i materiałach z podróży Dusterami do serca Dacia, wykonanych przez uczestników rumuńskiej podróży.
Zmęczone plecy i nogi na pewno ukoiły miejscowe smakołyki oraz zapierające dech w piersiach, wręcz bajkowe i znikające za horyzontem widoki. W gronie przyjaciół, w otoczeniu Dusterów – jedzenie w takich okolicznościach przynosi wręcz niebiańskie zadowolenie. Innymi słowy, takie rzeczy tylko w oryginalnych wypadach Mudster Poland i tylko w Rumunii!
Jedynie dzień, chylący się ku końcowi, zmusił karawanę Dusterów do zjazdu niżej i przenocowanie w okolicznym górskim pensjonacie w tym rajskim zakątku. A to dopiero był początek wypadu.
W SZCZERYCH OBJĘCIACH HRABIEGO DRACULI
Legendę znają zapewne wszyscy. Dzięki kulturze masowej i, nieznającej granic, promocji dużo wiemy o tej ciekawej i raczej krwawej postaci.
Zobaczyć na własne oczy jak wygląda gościna znanego ze swoich niekonwencjonalnych obyczajów włodarza Wołoszczyzny można było właśnie następnego dnia wyprawy Dusterami do serca Dacia. Na szczęście Dusterowicze nie musieli się przekonywać o jego gościnności na własnej skórze. Zresztą zniechęcali do tego widoki „śmiałków”, którzy zostaną w objęciach hrabiego Draculi zapewne na zawsze (przynajmniej na to wygląda).
Jednakowoż widoków z okien włodarzowi na pewno można pozazdrościć… Potrafią poruszyć do głębi, ot choćby, pobliskiego wąwozu z wisienką na torcie w postaci szubienicy dla krnąbrnych.
Ruiny zamku, rzecz jasna, to jedna strona medalu tego dnia. Drugą i bardziej Dusterową był na pewno zjazd z wyżyn drogą Transfogarską. Kto był w Rumunii i nie przejeżdżał tędy (oczywiście z otwartą z wrażenia buzią) – ten nie był w Rumunii. A ten kto nie przejeżdżał wspomnianą drogą Dusterami – proszony jest o pilny kontakt z Mudster Poland. Tam na pewno wiedzą jak zachęcić do takiej podróży lub dołączyć do kolejnej organizowanej wyprawy.
Powrót do bazy w okolice Vaideeni zakończył kolejny dzień pełen wrażeń, ciekawskiego zmęczenia oraz niecierpliwego oczekiwania kolejnych wydarzeń.
PRAWDZIWE OBLICZE OFF-ROADU
Zwiedzanie ruin zamku Draculi niepozornie przeszło w prawdziwy, wymagający off-road. Kolejny dzień powitał uczestników wyprawy Dusterami do serca Dacia pełną wyzwań dla Dusterowiczów, nawet dla tych uzbrojonych po zęby napędami 4×4.
Warto jednak pamiętać o tym, że wyprawa zdecydowanie była nastawiona na możliwości samochodów z napędami 4×4. Rzecz jasna, to nie oznacza, że w przypadku, gdyby wśród uczestników pojawiły się jednonapędowcy, to ich możliwości nie zostałyby uwzględnione podczas wyprawy. Duster to samochód z charakterem i niezbadanymi możliwościami (jak się ostatecznie okaże). Aczkolwiek już wkrótce, bo poniżej.
Niepowtarzalną okazją w tym dniu było skosztowanie lokalnych przysmaków w góralskiej chacie, czyli według przepisów z dziada pradziada. Bez komercji, bez reklamy, ale za to ze smakiem i niebem dla podniebienia.
Kolejne kilka godzin zjazdu w dół, by odpocząć po na pewno męczącym i zakręconym niczym górska droga kolejnym dniu rumuńskiej wyprawy Dusterami.
TRANSALPINA I MIEJSCOWA „DROGÓWKA”
Zapewne widziałeś/aś już zdjęcia, zdobiące kilka postów wrzuconych na grupie Go! Duster przez naszych grupowiczów. Nawiązywały one do wybitnie skrupulatniej, ale też niemniej uroczej i miłej, „drogówki”, tudzież „służby celnej” w postaci lokalnej zwierzyny domowej, czyli krów i osłów. Zadowolone i przyjazne miny szczególnie tych drugich dawały jasno do zrozumienia, że Duster to samochód narodowy… Stąd też pomimo tego, że kontrola wyglądała na bardzo oficjalną, zakończyła się w sumie tak samo przyjaźnie jak się rozpoczęła. Zwierzaki a i uczestnicy wyprawy rozeszli się albo rozjechali w dobrym nastawieniu.
Transalpina jest najbardziej malowniczą drogą Rumunii. Zarazem też najwyżej położoną. Stąd widoki jeszcze bardziej nieziemskie niż dotychczasowe.
Jednak nic nie pobije widoku Transalpiny ozdobionej sznurkiem Dusterów, oznakowanych biało-czerwonymi proporczykami. Zachwyt, zdziwienie, życzliwość i gościnne uśmiechy oraz powitania – tak można określić reakcje na niezwykłą karawanę Dusterów na Transalpinie.
Kolejny dzień i kolejny powrót do Vaideeni.
TAM ZA MURAMI MONASTYRU
Jak i poprzednie dnie, ten obfitował w nowe przeżycia, nowe ujęcia, nowe widoki i nowo zdobyte wysokości… Oczywiście, dzięki organizatorom z Mudster Poland problemu z jedzeniem, piciem i rekreacją uczestnikom wyprawy Dusterami do serca Dacia nie brakowało. Niejednokrotnie w czasie wyprawy Grupowiczom udało się wykąpać oraz zanurkować w czystych wodach lokalnych jezior. Rzecz jasna, Dustery w tym czasie potulnie stały obok.
W środowej odsłonie rumuńskiej podróży była wspomniana rekreacja nad jeziorem. Były też stary monastyr Mânăstirea Alina Maria-Vârful lui Roman (Rumuni są w przeważającej większości wyznania prawosławnego) piknik, i wszechobecne góry.
Trochę off-roadu, trochę zwiedzania, trochę rekreacji.
W tej scenerii upłynął przedostatni dzień rumuńskiej wyprawy Dusterami do serca Dacia.
Oczywiście, na zakończenie powrót w wyznaczone miejsce.
TERENÓWKA Z KRWI I KOŚCI?
Będąc w jakimkolwiek kraju jak cel i punkt honorowy staramy się wybrać jego stolicę. Nie inaczej było też w przypadku rumuńskiej wyprawy naszych Grupowiczów. Tym razem jednak stolica kraju była ostatnim punktem. Za to jakim!
Na pewno Bukareszt jest ogromnym ośrodkiem kulturowym jak i gospodarczym Rumunii. Zresztą jak każda stolica. Na pewno potrafi wzbudzić nie tylko zachwyt, ale też zniechęcić, czyli tak jak tylko stolice krajów potrafią.
Ta wizyta jednakowoż była zupełnie inna. Oczywiście, już po spotkaniu z Mudster Rumunia było zwiedzanie i podziwianie zabytków i pamiątek miasta, na własną rękę. Jednak przed tym były niezapomniane chwile spędzone na pobliskim poligonie. To właśnie tam główny zarządzający Mudster Rumunia Constantin Brasoveanu pokazał prawdziwe zdolności Dustera. O dziwo samochód nie był uzbrojony po same zęby elementami, usprawniającymi jazdę w terenie.
Ani nie za szczególnie podniesiony, ani znacznie uterenowiony. A na pewno niezmotany do szpiku kości. Jednakowoż to właśnie te nieznaczne zmiany wzbudziły podziw. W tej właśnie skromnej postaci leje po pociskach i przejażdżka przez ogromne wertepy nie robiły na Dusterze szczególnego wrażenia. A siedzenie w nim i podziwianie tych akrobacji wewnętrza samochodu były czystą przyjemnością. Owszem, można było się przejechać, dotknąć, polizać … i podziwiać pokaz od Mudster Rumunia.
Wspólny obiad z głównodowodzącym Mudster Rumunia był swoistą kropką nad „i” całej niesamowitej wyprawy Dusterami.
Jeśli dobrnąłeś do końca naszej długiej opowieści, to jesteś wytrwałym zawodnikiem/zawodniczką! Jednak, jeśli przy okazji też nie byłeś w Rumunii, to z całą przyjemnością i szczerze możemy polecić wyprawę Dusterami do serca Dacia organizowaną przez Mudster Poland. Więcej materiałów z podróży Dusterami do serca Dacia znajdziesz na grupie Go! Duster na Facebook oraz już wkrótce w Zakurzonych galeriach naszego serwisu.
A jak tam Twoje podróże Dusterem? Podbijasz świat?
Zajrzyj również do innych nowości Dacia Duster oraz tematów związanych z tuningiem tego samochodu
A wolnej chwili zapraszamy na drobne zakupy do Go! Shop oraz MudsterShop.
Ośka da radę?
Jeśli tak to pomyślę o wyjeździe z Wami w wakacje 2021 😉
Zapraszamy… Rumunia czeka 🙂 . Dla 4×2 może być nieco inna trasa (troszke lżejsza). Z innej strony, ta, którą jechali uczestnicy pierwszej wyprawy, była ujeżdżana przez Logany (tu i ówdzie spotykane 🙂 ). Sam posiadam 4×2.